udało mi się w ostatniej chwili narwać trochę kwiatów. mrozy tuż tuż, więc czułam się jakbym ratowała je przed nieuchronną zagładą [zupełnie inaczej niż w lecie, kiedy to sama czuję się jak zagłada]. najbardziej jestem dumna z tego bordowego na pierwszym planie, po zasuszeniu pewnie będzie ciemniejszy, ale mam już wielkie plany co do niego. i taki ciemny właśnie będzie w sam raz.
od tygodnia robię nowy papier do nowych pamiętników... już zapomniałam ile z tym pracy. uf. ale skoro zaczęłam jakoś może skończę. mam nadzieję. cały dom jest obłożony, na każdej płaskiej powierzchni leży coś papierowego, schnącego, ewentualnie czekającego na zszycie.
mam też w głowie kilka nowych pomysłów na okładki, ale... hm. zobaczymy co z tego wyjdzie.
... i jeszcze trochę papieru, który już wysuszony pięknie zalega wszystko co się tylko da w moim małym mieszkanku. właśnie się płaszczy i zszywa. popełniłam też kilka przypadków wklejenia w okładki. [czytać: nowa kolekcja się zbliża. wielkimi krokami].
2 komentarze:
blog hopping :)
very cool.
Prześlij komentarz