ten wpis powinnam umieścić wczoraj, ale jak to zwykle bywa, po prostu zabrakło mi czasu. wybrałyśmy się z Nadi na spacerek w pobliskie pola i błota. daleko nie musiałyśmy się w sumie wybierać, bo tu gdzie mieszkamy wszędzie są pola i błota. i całe wielkie watahy ogródków działkowych. w każdym razie zapędziłyśmy się w te dzikie rejony w poszukiwaniu jakiś pierwszych oznak wiosny. co nieco udało się znaleźć, chociaż to nie to, o co mi dokładnie chodziło. mówiąc krótko: pąki są, błoto jest, zaczątki trawy są, gałęzie są, kwiatów nie ma. a. i ptaki śpiewają. jeśli nie spadnie już śnieg to wszystko jest na dobrej drodze. dzisiaj ponoć dziesięć stopni jest. nie wiem. nie mam termometru :) ale wierzę na słowo.
najpierw moje ulubione zdjęcie, które pewnie wszystkim wyda się nijakie zupełnie. ja uwielbiam takie krzaczory, chwaściory i zarośla w pochmurną pogodę. wtedy wydaje mi się, że zaraz wydarzy się coś strasznego, to takie ekscytujące... :]
znalazłysmy również jakieś zeszłoroczne pozostałości... okazało się,że fajnie można sobie potrzymać je w łapkach. obyło się nawet bez prób zjadania, choć wszędobylska mama czuwała :)
nie mam pojęcia co to za roślina, ale bardzo graficznie rośnie
a tu taki bonusik jeszcze w postaci hydrantu. spodobał mi się jego dziki kolor. wszystkie hydranty na Księżu Małym mają taki. jak ktoś nie wierzy to zapraszam :)
2 komentarze:
Je też dzisiaj wybrałam się na 'wiosenny spacer', na szczęście tutaj zawitało trochę słońca :) Robisz świetne zdjęcia, a 'graficzna roślina' wyszła genialnie :)
Nadi aż taka głodna była?:D :P
Prześlij komentarz