z założenia miały być podobne trochę do laleczek matrioszek, ale w trakcie wszystko się pozmieniało i... jest jak jest :) a jak jest każdy widzi. najpierw powstały matrioszaki dla moich rodzinnych dzieci, a te tu oto miały wziąć udział w świątecznym kiermaszu pakamery, ostatecznie jednak zagarnęła je Nadi i teraz ma całe stado. wszystkie codziennie tańczą i dają sobie buziaczki. a ja nie mogę się nadziwić jak dzieci szybko rosną... wczoraj była takim małym dzidzuśkiem, a dzisiaj już bawi się w teatrzyk... :)
dopisek... tatuś się śmieje, że NAdi nie bawi się w teatrzyk, "że bez przesady". obie stanowczo mówimy: tatuś się nie zna na bawieniu się w teatrzyk :))
2 komentarze:
boskie!
Śliczne są te maskotki i... śmieszne, takie twórcze za razem:)
Pamiętam, jak je szyłaś. Dziękuje ci, że dla mnie też wtedy jednego zrobiłaś;***
Prześlij komentarz