Moja mała Szkrabusia ostatnio wpadła w wir twórczy - wstaje rano, oznajmia, że jest głodna, a potem po zaspokojeniu podstawowych potrzeb mówi "chcę malować, daj mi flaby". I maluje. Jest wyjątkowo płodną artystką. Codziennie powstaje minimum 10 dzieł, każde oczywiście wyjątkowo piękne. Wczoraj byłam pod dużym wrażeniem, ponieważ pojawiły się całkiem nowe środki wyrazu :) zazwyczaj malowała tak, żeby "wypróbować kolory" czyli zrobić dużo plam obok siebie, ewentualnie jedną na drugiej. Teraz pojawiają się figury i kropki! To kolejny ważny etap :) Czasem nawet maluje ludzi, oczywiście z samymi nogami i głowami. Jestem dumna jak paw. Ha. Na zdjęciu poniżej dowód na to, że nawet akwarelami można zrobić porządny mejkap. Trzeba tylko chęci.
|
Paznokcie oczywiście też pomalować się da. Tylko potem ciężko je domyć i zawsze już wyglądają tak... jak wyglądają |
|
"Mamo nie! Nie rób mi gjęcia!" |
3 komentarze:
Kurczę, a ja mam zawsze problem jak chce się pomalować (na codzień tego nie robię;)) i nigdy bym nie wpadła na to, że można sobie motyla na oczach zrobic akwarelkami :D Szkrabolka cudna, a talenty to po mamusi:)))
Oj znam ja takie dzieła... pędzel idzie w ruch i kilka kartek na raz pomalowanych :) ostatnio córcia odkrywa uroki plakatówki. Cóż efekty są jeszcze fajniejsze niż przy akwarelkach bo i kolory żywsze. Pędzel poszedł w odstawkę kiedy w przedszkolu pojawił się problem z moim czyścioszkiem, który nie chciał z dziećmi malować rękoma. W domu blokady przełamałyśmy i teraz tylko rączki wchodzą w grę :)
ja też się nie maluję prawie nigdy... Nadi lepiej to wychodzi niż mi, najpiękniej maluje paznokcie, z wielką precyzją :)
u nas plakatówki poszły na pierwszy ogień, ale nie chcą się odpierać z ubrań i zmywać ze ścian i mebli :) więc na razie używamy akwarelek. do malowania rękami mamy takie farby "palcate" które bardzo się ślizgają po skórze, zabawa jest przednia :)) ponoć dzieci, które malują dużo palcami nie mają później nerwicy i panuja nad emocjami. ha. to ja nie malowałam chyba...
Prześlij komentarz